Polak opisuje Macedończyków
Na początek XX wieku, a zwłaszcza na lata dwudzieste i trzydzieste, przypadał okres prawdziwego rozkwitu polskiej etnografii. Na kolejnych uniwersytetach powstawały katedry etnografii, wydawano przełomowe dzieła dotyczące kultury materialnej, społecznej i duchowej. Rozwijały się różne nurty myśli antropologicznej. Penetrowano nowe obszary zainteresowań, a także nowe obszary geograficzne.
W takim klimacie na Uniwersytecie Jagiellońskim kształcił się Józef Obrębski. Był uczniem Kazimierza Moszyńskiego, jednego z największych znawców kultury Słowian. Obrębski, uznany za wybitnego studenta, z łatwością zdobył grant London School of Economics w dziedzinie nauk społecznych. Tam został studentem Bronisława Malinowskiego, twórcy teorii funkcjonalistycznej oraz metody badawczej zwanej obserwacją uczestniczącą, a także autora znanych opracowań etnograficznych, takich jak między innymi Życie seksualne dzikich i Argonauci Zachodniego Pacyfiku.
Macedonia
Zachęcany przez Malinowskiego do kontynuacji rozpoczętych już badań terenowych na Bałkanach, Obrębski wyruszył do Macedonii, która w tamtym czasie była częścią Królestwa Jugosławii i często nazywano ją południową Serbią. Na przełomie 1932 i 1933 roku spędził osiem miesięcy w okolicy wsi Wołcze w regionie Porecze. Jak zauważył w artykule Obrzędowa i społeczna struktura wsi macedońskiej, trafił do społeczności „nie dotkniętej jeszcze wpływem nowoczesnych przemian”. Aby tam dotrzeć, musiał maszerować osiem godzin z najbliższego większego miasta – Gostiwaru. Odnalazł społeczność peryferyjną, znajdującą się na pograniczu cywilizacji europejskiej. Prowadził etnograficzne badania terenowe: wywiady i obserwacje skupione na życiu obrzędowym, lecz tak naprawdę związane z każdym aspektem funkcjonowania społeczności macedońskiej. Tłumacząc stosowanie magii, sposoby świętowania, odprawiania pogrzebów czy chrzcin, równolegle opisywał stosunki między przedstawicielami wiejskiej wspólnoty.
Macedonia długo nie była obiektem zainteresowania badaczy społecznych. Jeśli pojawiały się w ogóle artykuły na temat kultury macedońskiej, były to najczęściej publikacje propagandowe. Starano się w nich udowodnić przynależność Macedończyków do którejś z grup z nimi sąsiadujących: Bułgarów, Greków czy Serbów. Obrębski zdaje się jednym z pierwszych badaczy, który przeprowadził wnikliwe badania wsi macedońskiej, traktując jej mieszkańców jako odrębną pod względem etnicznym grupę.
Etnograf, mimo że spędził stosunkowo krótki czas w Wołczu i już tam nigdy nie powrócił, zapadł mieszkańcom w pamięć. W Samokowie – miasteczku leżącym na Poreczu, w pobliżu Wołcza – główna ulica nosi imię Józefa Obrębskiego, a na centralnym placu ustawiono jego pomnik. I chociaż jego nazwisko nie jest powszechnie znane w Polsce, to jego prace stały się inspiracją dla pokoleń macedońskich i polskich etnografów.
Małgorzata Czyżewska, Magdalena Turkowska
Już od kilku tygodni przebywałem wprzęgnięty w pracę etnologiczną w małej, zabitej deskami wsi macedońskiego Porecza, a jeszcze ciągle między mną a moimi najlepszymi nawet i najbardziej otwartymi przyjaciółmi istniała jakaś nieprzenikliwa zapora, o którą rozbijały się wszelkie wysiłki dobrnięcia do dessous rozlicznych wydarzeń wiejskich, dziwnych, ezoterycznych i niezrozumiałych zwyczajów, niesformułowanych praw i skrzętnie ukrywanych skandali i bezprawia.
Ilekroć rozmowa schodziła na jakiś drażliwy temat, ilekroć potrącała o jakiś zasłyszany mimochodem skandal rodzinny, jakiś konflikt dwóch domów, jakąś romantyczną aferę, czy czyjąś nagłą śmierć – porozumiewawcze, nieufne spojrzenia współrozmówców krzyżowały się ze sobą, słowa cedziły się wolno i ostrożnie, tempo rozmowy słabło i nad wszystkimi ciążyła atmosfera przymusu i skrępowania. Z ostrożnych, powściągliwych wypowiedzeń, z niezręcznych wykrętów co najbardziej zaufanych informatorów, z ich emfatycznych zaprzeczeń i kłamliwych wyznań ignorancji, z wieloznacznych przemilczeń, jedna rzecz była pewna: że pod inscenizowanym wobec obcego poszanowaniem dla tradycji, prawa i zwyczaju, czy pod bezkrytycznym idealizowaniem warunków życia wiejskiego, kryje się rzeczywistość daleka od sfałszowanych pozorów ideału, nierównie bujniejsza, żywsza i ciekawsza. Powtarzał się jeden lejtmotyw, służący jako uniwersalne wyjaśnienie, przecinające dyskusję i dyskredytujące przedmiot dla dalszej rozmowy: czary. Ciężka, gwałtowna choroba sąsiadki: czary. Czyjaś nagła i niespodziewana śmierć: czary. Kłótnia w rodzinie: czary. Nieurodzaj: czary. (…) Lecz choć to charakterystyczne tłumaczenie pozornie uchylało rąbka najintymniejszym wierzeniom i praktykom plemienia, nie wychodziło ono prawie nigdy poza ogólnikową, bladą, beztreściwą informację. Nie pomogły nalegania i prośby. Nie pomogły poczęstunki i dary. Nie pomogły wywiady u najpierwszych znachorek kraju, które choćby z profesji winny były wiedzieć coś więcej w tej materii.
Żadna z kobiet nie omieszkała kategorycznie i z emfazą zaznaczyć, że nic o czarach nie wie, że zna tylko ten i owy zabieg leczniczy lub obrzęd rytualny, co przynosi dobro ludziom, stadom i plonom, i że jeśli gdziekolwiek są baby, co umieją czynić madzijite, to chyba w innej wsi, albo nawet w innym kraju. I z tego martwego punktu nie sposób było się ruszyć. I gdyby nie zdania urywane w połowie na mój widok, ostrzeżenia wyszeptywane po kątach, niespokojne spojrzenia towarzysząca uspokajającym słowom, można by faktycznie sądzić, że czary i magia są u tego ludu niczym więcej jak mitem, któremu wierzy się bez podstaw i uzasadnienia, jakimś odwiecznym przesądem, pod którym nie kryje się żadna treść społeczna, żaden konkretny przypadek czarownictwa i czarów.
(…) Taki moment nadszedł wreszcie któregoś styczniowego poranka.”
Józef Obrębski, Skandal we wsi, w: tenże, Dzisiejsi ludzie Polesia i inne eseje, IFiS PAN, Warszawa 2005, s. 53-54
Artykuł pochodzi z wystawy Polskie ślady w Macedonii, będącej uzupełnieniem historii zebranych na stronie www.polacywmacedonii.net.
Fotografie Józefa Obrębskiego z Special Collections and Archives, W. E. B. Du Bois Library, University of Massachusetts w Amherst, Massachusetts, USA.
Projekt zrealizowany przez Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna im. Witolda Dynowskiego. Projekt finansowany ze środków finansowych otrzymanych od Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ramach konkursu na realizację zadania „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą”.